Manga Terror

Real - przegląd wydania

Written By Tallu on 22 maj 2013 | maja 22, 2013


Istnieją takie komiksy, które potrafią zupełnie zmienić spojrzenie na pewne aspekty ludzkiego życia - szczególnie kiedy już z założenia mają mierzyć się z problemami społecznymi. Takehiko Inoue podjął się stworzenia takiej mangi, a zadanie miał szczególnie trudne, bowiem zdecydował się na tematykę niepełnosprawności i kalectwa - czegoś, co w Japonii i na całym świecie wyklucza wielu z normalnego życia.


Nic nie układa się dobrze dla osiemnastoletniego Tomomiego Nomiyii od czasu kiedy porzucił swoją największą pasję, grę w koszykówkę - ma za sobą traumatyczny wypadek motocyklowy, po którym kaleką została przypadkowo spotkana przez niego dziewczyna, a jakiś czas później wyrzucono go ze szkoły. Śmiało można stwierdzić, że jest to najtrudniejszy okres w jego życiu i mogłoby być jeszcze gorzej, gdyby nie spotkał na swojej drodze Kiyoharu Togawy, świetnego koszykarza-inwalidy, który inspiruje go do prób powrotu do swojej ukochanej gry...



Real tak naprawdę opowiada historię trójki młodych mężczyzn, wspomnianych wyżej Tomomiego i Kiyoharu, oraz Takahashiego Hisanobu - byłego gwiazdora szkolnej drużyny koszykówki, który w wyniku własnej bezmyślności zostaje sparaliżowany od pasa w dół. Ciężko stwierdzić który z nich jest tutaj tym głównym bohaterem - w każdym tomie Takehiko Inoue poświęca tyle samo uwagi na dalsze wydarzenia w życiach postaci. Ich losy są ze sobą, mniej lub bardziej, powiązane, a dobitnie tę trójkę łączy kalectwo... społeczne. Bez tej odmienności bohaterów nie byłoby tej mangi, bo Real skupia się przede wszystkim na ludziach, ich życiu i problemach, a dopiero w drugiej kolejności na samej koszykówce.





Choć komiks dotyczy niepełnosprawności w stopniu dużym, nie oznacza wcale, iż powinien zostać zaszufladkowany jako moralizatorski. Na świecie prawdopodobnie nie brakuje prac poruszających podobną tematykę, w których bohaterowie wydają się nie mieć żadnych skaz, gloryfikuje się ich już na wstępie za podjęcie prób walki ze swoim ciałem i przedstawia jako wspaniałych w kontrze do tego, jak źle postrzegani są przez ogół społeczeństwa w rzeczywistości. Z nietolerancją można spotkać się na co dzień i jakaś część ludzi na świecie wciąż ma problem z faktem egzystencji innych ludzi, co jest samo w sobie po prostu przykre, głupie i kłująco niesprawiedliwe, ale nie tworzy podstaw do idealizacji pokrzywdzonych w tej sytuacji. Real jest zupełnie inne i wspaniałe o tyle, że nie stara się niczego przekłamywać - człowiek na wózku może być zgorzkniały, głupi, zły, samolubny i arogancki, może nie szanować nikogo i niczego. Ale może też być całkiem normalną osobą bez przewagi ani wad, ani zalet, z dużą determinacją do osiągnięcia swoich celów. Może być każdym. Ludzie, jak to bywa, są różni i w tej mandze mamy okazję spojrzeć na daną postać przez pryzmat wyłącznie jej charakteru bez popadania w niepotrzebną ckliwość i banał.




Oczywiście nie da się ukryć, że za dramatami, które rozgrywają się na kartach Real stoi po części niepełnosprawność bohaterów, choć ja ich kalectwo odbieram jako pretekst do poruszenia ich indywidualnych problemów związanych z osobowością i postrzeganiem świata każdego z nich. Wspominałam o tym, iż trójkę głównych postaci łączy kalectwo społeczne i jest to największą siłą tego komiksu - ten problem nie tylko może dotknąć każdego, ale i stawia najistotniejsze pytania podczas lektury. Mimo, że Kiyoharu i Hisanobu muszą sobie radzić z przeciwnościami, jakie stawia przed nimi ich stan, nie zmienia to faktu, że tkwią w konflikcie ze światem z różnych powodów - podobnie zresztą jest z Tomomim - a sytuacja, w której się znaleźli wyłącznie to uwypukla. Nawet gdyby bohaterowie Real nie musieli zmagać się z ograniczeniami własnego ciała, nie różniłoby się to tak bardzo, od tego, co i tak przedstawia czytelnikowi Takehiko Inoue, bo chodzi tu głównie o to, jacy są. Tak się po prostu zdarzyło, że dwójka głównych bohaterów tej historii jest niepełnosprawna, a lekiem na całe zło jest w ich przypadku koszykówka.




Takehiko Inoue ma fantastyczną , mocną kreskę, którą wśród wszystkich komiksów jakie czytałam określiłabym jako tę dla mnie najbardziej ulubioną z ulubionych. Rysunki są niezwykle dopracowane, a szczególnie wyróżnić mogłabym bardzo naturalną mimikę postaci oraz dynamiczne i spektakularne mecze. Poza tym twarze, które rysuje autor idealnie odzwierciedlają to, co moglibyśmy zobaczyć w rzeczywistości - postaci są po prostu bardzo charakterystyczne, wszystkie się różnią i każda jest do granic realistyczna. Można tu zobaczyć piękne kobiety, jak i przystojnych mężczyzn.

Kiyoharu - ideał faceta (。♥‿♥。)
Viz wydało tę mangę bardzo ładnie - spory i poręczny format (niemal identyczny, jak mang Hanami), dobry jakościowo, biały papier. W każdym tomie znajdują się przynajmniej dwie kolorowe ilustracje, czasem więcej. Okładka jest sztywna, posiada skrzydełka. Ogółem, bardzo solidne wydanie warte swojej ceny.





Jak na mangę sportową, mecze nie stanowią istoty tego komiksu (mimo, że pojawiają się w każdym tomie) i właśnie z tego, oraz wielu innych względów, polecam tę historię traktować jako uniwersalną opowieść o ludziach. To nie niepełnosprawność stanowi tutaj największą przeszkodę i sedno problemów - choć z całą pewnością przysparza niepotrzebnego bólu - w życiu bohaterów, ale ich własne, wewnętrzne ograniczenia. Postacie muszą walczyć nie tylko z fizycznym kalectwem, ale i własną psychiką, dzięki czemu czytelnik może być świadkiem ich fascynującego rozwoju (i to rozwoju przez duże "r", którego pozazdrościć mogłaby im niejedna manga shounen). Autor wspina się tutaj na wyżyny opowiadania o ludziach i mam wrażenie, że z każdym kolejnym tomem staje się prawdziwym mistrzem w tej dziedzinie. W dodatku robi to tak nienachalnie, a jednocześnie do bólu szczerze, że Real zyskało w moich oczach tytuł jednej z najbardziej wartościowych mang, jakie zdarzyło mi się w życiu czytać.

Nie trzeba być fanem koszykówki by zrozumieć przekaz tej historii, wystarczy być człowiekiem po prostu. Gwarantuję, że Real Was wciągnie i wiele nauczy, bez względu na to kim jesteście. Polecam z całego serca.


Tekst ulegnie jeszcze wielu poprawkom, bo nie jestem z niego zadowolona.
Krytyka zawsze mile widziana.
Edit (13.04.14):  poprawki już wprowadzone, ale i tak tekst będzie jeszcze poprawiany.
SHARE

5 komentarze :

  1. Muszę przyznać, że zaciekawiłaś mnie tą mangą, a nawet nie samą manga co autorem (już sięgnęłam po Vagabonda). Nie mogę się doczekać kolejnych artykułów, bo dzięki tobie ostatnio moja mangowa wishlista cięgle rośnie ^^ Co do samej recenzji: za krótka! Nie można się oprzeć wrażeniu niedosytu. Artykuł napisany tak dobrze, że aż chcę więcej! :) Za to zdjęcia całkowicie przekonały mnie do zapoznania z mangą, ta kreska od razu przyciągnęła moją uwagę. Czekam na dalsze ciekawe propozycje mangowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, bardzo motywujące!
    Mam świadomość większości mankamentów tego tekstu, dlatego, jak pisałam wyżej, nie jestem z niego zadowolona. Poprawię go oczywiście w swoim czasie, a póki co cieszę się, że Ci się przydał :)
    Takehiko Inoue jest obecnie pewną ikoną japońskiego komiksu - polecam wszystko, ale Vagabond to chyba największa graficzna perełka w jego dorobku - jest co podziwiać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Krytyki nie będzie, bo tekst mi się podobał, jak i cały Twój blog ;) Po sesji przyjże mu się dokładniej, bo na razie przejrzałam go pobieżnie . Ajj, narobiłaś mi ochoty na "Real" :D Chciałabym, żeby go wydali u nas, bo ma zbyt dużo tomów jak dla mnie, żeby go sprowadzać. Dzięki Tobie zastanawiam się nad kupnem "Utsubory" (zostało parę dni na zamówienie pre orderu na BD - zawsze parę groszy taniej ;) Również "LE THÉÂTRE DE A ~A no Gekijou~" zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Przykładowe zdjęcia są naprawdę śliczne. Gdyby tylko któreś amerykańskie wydawnictwo pokusiło się o wydanie tej pozycji z pewnością bym kupiła :) Liczę również na recenzję mangi "Wandering Son". Oglądałam anime i jestem ciekawa papierowej wersji :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, miło mi :)
    Bardzo bym się ucieszyła na Real po polsku, ale wiadomo jak ma się w Polsce sprawa z mangami sportowymi, więc nie sądzę by nas to kiedyś spotkało i ubolewam. Utsubora na pewno doczeka się swojego przeglądu - wiem, że to byłoby już po czasie na oszczędności, ale, jak wspominałam we wcześniejszym wpisie, polecać w ciemno bym nie chciała, bo jednak tu ryzyko jest spore ;]
    Na A no Gekijou może będzie szansa, jeśli Utsubora się sprzeda - trochę głupio pomyślane przez Vertical, bo raczej na pewno się nie sprzeda, a różnica w tych pracach jest znaczna i raczej na korzyść tego pierwszego, bo jest po prostu dużo bardziej przystępne. No ale trzymajmy kciuki, może się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety przegapiłam (zagapiłam się przez egzaminy) możliwość kupienia Utsubory w pre-orderze, dlatego poczekam na Twoją recenzję i jeśli przypadnie mi bardziej do gustu i trafi się jakaś promocja na BD, to kupię :) Do tego czasu będę myślała czy zainwestować w "Pink" (śliczna okładka *.*) i "Helter Skelter: Fashion Unfriendly" Kyoko Okazaki. Tylko trudno jak zwykle ocenić czy fabuła dobra po samym opisie :(
    Miejmy nadzieję, że "A no Gekijou" zostanie wydane :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za lekturę i ewentualny komentarz! :)