Heart of Thomas – recenzja Wiek XX, Schlotterbach – szkoła dla chłopców z internatem, Niemcy: pewnego śnieżnego dnia, trzynastoletni Thomas Werner umiera na skutek nieszczęśliwego upadku z wiaduktu niedługo po wysłaniu listu do kolegi ze szkoły – starszego o rok Juliusmole’a Bayhana, w którym jest zakochany bez wzajemności. Śmierć chłopca natychmiast wzbudza sensację w szkole i podczas gdy rówieśnicy Thomasa opłakują jego tragiczny los, list, który odbiera Juli, wskazuje na zupełnie inny przebieg wydarzeń – samobójstwo. Kilka dni później do szkoły przybywa nowy uczeń,Erich, który jest łudząco podobny do Thomasa.
Oczywiście pojawienie się kogoś o identycznej aparycji do niedawno zmarłego nie mogło pozostać bez echa, i już od swojego pierwszego dnia w szkole Erich jest jawnie porównywany do Thomasa. Ten fakt nie umyka uwadze Juli’ego – który od razu, z powodu tego podobieństwa, zadeklarował nowemu uczniowi, że go nienawidzi – oraz jego współlokatora i najlepszego przyjaciela, Oskara. Żaden z nich nie przypuszczał, ile głęboko skrywanych tajemnic wyjdzie na jaw po pojawieniu się w ich życiu Ericha.
Jak przystało na pionierski komiks z gatunku shounen-ai, Serce Thomasa skupia się wyłącznie na wewnętrznych przeżyciach głównych bohaterów, z czego najwięcej uwagi poświęcono tutaj sylwetce Juli’ego – zamkniętego w sobie, cichego chłopaka, który w szkole pełni rolę prefekta i stwarza pozory idealnego ucznia. Wokół niego kręci się cała historia, on jest tutaj najbardziej wyrazisty, a nie – jak mogłoby się wydawać po tytule – Thomas, który, choć jest kluczową dla całej historii postacią, pojawia się raczej jako odległe wspomnienie. To chyba tak naprawdę od początku historia samego Juli’ego, która od pewnego momentu jest widziana oczyma Ericha z wyraźnym wpływem nie tyle samego Thomasa, co jego uczuć i działań z przeszłości.
Poza tym, że Thomas był, czuł i z pewnego powodu zginął, nie poświęcono mu za wiele uwagi – choć jest dla historii niewątpliwie istotny. Nie bez znaczenia są tutaj też relacje z pozostałą dwójką bohaterów – trzymającym rękę na pulsie i zapobiegliwym Oskarem oraz Erichem, który na początku samą swoją obecnością wywołuje lawinę wydarzeń, a z czasem zawdzięcza to własnej dociekliwości. Obaj chłopcy żywią do prefekta jakieś uczucia i to za ich sprawą można ten komiks sklasyfikować jako shounen-ai, a nie tylko jako mangę o gejach lub dotyczącą gejów.
A czy to shounen-ai jest zjadliwe? Jak najbardziej tak, właśnie dlatego, że jest klasyką samą w sobie i ma do zaoferowania coś więcej niż napalonych bohaterów, których, de facto, tu nie ma. Serce Thomasa daje nam za to możliwość może dość sentymentalnej, ale, jak dla mnie, bardzo udanej podróży w głąb umysłu czternastoletniego chłopca, który próbuje sobie radzić z własnymi uczuciami – i o tyle jest to lektura dla każdego, bez względu na płeć, co nie znaczy, że każdemu przypadnie do gustu (o czym za chwilę). Aby wszystko było jasne: wątki homoseksualne ograniczone są tu co najwyżej do pocałunku i rozbudowanego opisu uczuć.
Biorąc pod uwagę, że Serce Thomasa rodziło się w czasach, kiedy wszelkie obrazkowe publikacje o gejach miały być tak naprawdę metaforyczną manifestacją praw kobiet, poruszone w komiksie dylematy są bardzo uniwersalne. Mamy tu do czynienia przede wszystkim z tematem wewnętrznej tragedii, przebaczenia (a w szczególności godzenia się z samym sobą), czy bezwarunkowej miłości. Wszystkie te wątki Moto Hagio umiejętnie składa w pouczającą opowieść, która oferuje nie tylko strawę intelektualną, ale i pełną emocji lekturę.
Tyle tylko, że rozbudowane do granic wnętrza bohaterów mogą okazać się dla niektórych niestrawne w odbiorze. Serce Thomasa to manga po brzegi wypełniona emocjami i dramatyzmem, przedstawionym w sposób właściwy dla pionierskich, japońskich komiksów dla kobiet, przez co z perspektywy lat tytuł ten może być odebrany jako zbyt sentymentalny, archaiczny i mocno przedramatyzowany. Nie oznacza to jednak, że jest nudno. Wręcz przeciwnie, losy chłopców ze Schlotterbach – a czasami wręcz ich perypetie – są zaskakująco wciągające i nastrojowo wyważone.
uroczy Oskar |
Pod względem graficznym komiks prezentuje się bardzo dobrze, choć nie tak rewelacyjnie jak inne, bardziej dopracowane prace Moto Hagio – z prostego powodu: rozdziały Serca Thomasa były publikowane co tydzień. „Pływające włosy” i inne „dekoracje” nie występują tu tak często, jak chociażby w Klanie Poe – aczkolwiek może być to zamierzony cel autorki, wynikający z tego, że bohaterami są uczniowie (a nie np. nadnaturalne, eteryczne istoty) tym bardziej, że projekty postaci są dobrze przemyślane. Tła nie pojawiają się często, ale kiedy występują, są narysowane jak najbardziej poprawnie – nie wydają się przeładowane szczegółami, lecz spełniają swoją rolę i potrafią oddać nastrój lub malowniczość danego miejsca. Najpiękniejsze strony to te kolorowe oraz rozpoczynające dany rozdział – zazwyczaj to one zawierają najwięcej detali.
Bez względu na to, jak wartościowy przekaz ma Serce Thomasa, nie będę tego komiksu polecać każdemu. Zwykły czytelnik prawdopodobnie nic tu dla siebie nie znajdzie, natomiast badacze gatunków i osoby o otwartym umyśle będą mieć szansę się zachwycić. Ja zostałam tą historią oczarowana ze względu na nieprawdopodobne wyczucie dramatyczne (właściwe chyba tylko dla mang pionierskich kierowanych do dziewcząt) oraz złożoną psychologię bohaterów (szczególnie Juli’ego, najmocniejszy punkt tej opowieści). Takich historii się już nie tworzy, czego żałuję, bo udowadniają, iż mangi o tematyce shounen-ai wcale nie muszą być infantylne., a fascynujące pod względem psychologicznym.
Odpuściłam sobie tym razem robienie zdjęć, ponieważ Fantagraphics wrzuciło do internetu mnóstwo własnych, choćby tutaj, a nawet filmik. Wydanie Heart of Thomas jest mniejsze, niż np. Drunken Dream (to samo wydawnictwo i autorka) ale za to znacznie grubsze (ponad 500 stron). W samym wydaniu znalazło się całkiem sporo kolorowych stron, śnieżnobiały, gruby papier, twarda, solidna oprawa, dobry druk oraz tekst od tłumacza - Matta Thorna - o długości czterech stron, na temat powstania samej historii. Innych dodatków brak. Błędów nie wyłapałam (prócz jednej literówki). Niektóre słowa pozostawiono w języku niemieckim bez wytłumaczenia, najpewniej dlatego, iż było tak w wersji japońskiej (jest też jedno słówko z francuskiego) - nie jest ich dużo, pojawiają się pojedynczo, a odgadnięcie ich znaczenia nie stanowi problemu.
W kolejce do recenzji/przeglądów wydań są: Wandering Son, NonNonBa, Onward towards our noble deaths, Message to Adolf, Drunken dream and other stories, Hiroaki Samura's Emerald and other stories, AX: Collection of alternative manga. Może Real i A Bride's story.
Edit 22.04.13: nowa, poprawiona wersja recenzji.
Nareszcie recenzja "Thomasa"! Bardzo ciekawy tekst (nie wiem, czemu jesteś z niego niezadowolona), który potwornie wzmógł mój apetyt na ten tytuł;P. Pisałam wcześniej, że poczekam na zapowiedzi JPFu ale wychodzi na to, że w 2014 nie ujrzymy tej mangi u nas (co do 2015 też mam wątpliwości)... Chyba przestanę czekać i kupię to wydanie, ale niestety nie w najbliższym czasie (120zł to jednak dużo jak za jeden komiks). Przyoszczędzę i za jakiś czas też go będę miała (z "Adolfem" się udało, to i teraz się uda:D).
OdpowiedzUsuńCo do przyszłych recenzji i przeglądów wydań, to jestem bardzo ciekawa Twojego zdania o "Adolfie" i "Drunken Dream" (to już mam). Chętnie też poczytam o "NonNonBa" i "Onward towards..." bo nie wiem, czy kupić, a skanów nie mogę znaleźć (tzn. pojedyncze ilustracje widziałam, ale chciałabym przeczytać choć kawałek żeby zobaczyć, czy fabuła mi się spodoba).
Dziękuję, miło mi! W mojej recenzji nie podoba mi się skopana kompozycja, to, że jest za krótka i mało merytoryczna, no ale to żaden materiał na komentarz. Cieszę się, że Ty odbierasz ją inaczej i mam nadzieję, że rzeczywiście Ci się jakoś przysłuży.
OdpowiedzUsuńTeż wątpię w JPF, bo w 2015 ma chyba być "Terra e...", a na więcej klasyki shoujo w ciągu jednego roku nie ma szans, ech. Kupić warto i jak najbardziej zachęcam :)
(Mnie z kolei teraz frapuje kto się chce u nas na Tezukę porywać i czy powinnam długo zwlekać z kupnem "Ayako")
Raz jeszcze dziękuję, bardzo motywujące!
Ja w recenzji znalazłam to, czego szukałam (dokładny opis fabuły, kreski i wydania), więc nie mam się do czego przyczepić:).
OdpowiedzUsuńCo do Tezuki, JPF zapowiada go na 2015, więc teraz stawiam na Studio JG (Hanami już pisało, że od nich nie ma szans). Coś mi też mówi, że może to być "Adolf". Jeśli się nie mylę, to niestety nie kupię. Chciałabym wesprzeć wydawnictwo, ale zdobycie wersji anglojęzycznej jednak trochę mnie kosztowało (dosłownie i w przenośni;P) i to wydanie w zupełności mi wystarcza. Jest piękne, "solidne" i porządnie przetłumaczone. A i mój regał z gumy nie jest;P.
Ała, ale na co tyle tych apostrofów? Chyba w żadnym miejscu nie są tak naprawdę potrzebne, a i smuci, że nie ma "Oscar'em" ;)
OdpowiedzUsuńJeśli o sam komiks chodzi, zupełnie i całkowicie nie interesuje mnie tematyka. Przeczytałam swego czasu trochę krótszych starszych shoujo i głębokie przeżycia pięknych bohaterów w ogóle mi nie podchodzą. Wiem, że to ignorancja, że wiele tracę i tak dalej - no ale nie zachwyca.
Chyba nawet Klanu Poe ostatecznie nie kupię - czekałam na wyjście drugiego tomu, żeby oba naraz, a tymczasem zapowiedzieli tak dużo mojego ukochanego Ito, że wolę na niego oszczędzać.
Aczkolwiek dowcip w tych czterech kadrach, które wrzuciłaś jest dobry :)
Niby Studio jest teraz najbardziej logicznym kandydatem, ale jakoś sama nie wiem. Też mnie martwi, że to może być Adolf i trochę mnie ta myśl denerwuje, kiedy mam już angielską wersję. Cóż, polską wersję na upartego też bym kupiła, ale to już tylko po to by wesprzeć inicjatywę wydawania Tezuki w Polsce.
OdpowiedzUsuńChoć w sumie... w 2015 mogę mieć już ten sam problem co Ty :'D
Wiem, mam w planach mocno poprawić cały tekst, ale to już jak chwilę od niego odpocznę :'D
OdpowiedzUsuńNie nazwałabym tego ignorancją, skoro próbowałaś i rozumiem dlaczego takie komiksy mogą Ci nie podchodzić. Nie ma w tym zresztą nic złego, te mangi są przecież na tyle specyficzne, że łatwiej przychodzi mi zrozumienie osób, dla których są niestrawne, niż pojęcie dlaczego mi samej tak bardzo się podobają ;)
Mam tylko nadzieję, że się na "Aż do nieba" nie przejechałaś.
Ito sama nie pogardzę i bardzo się cieszę, że JPF chce go wydawać coraz częściej.
To wszystko urok Oskara :)
Ja nareszcie dopadłam swojego Thomasa i zanim się obejrzałam, przeczytałam połowę lektury... Bardzo wciągający i intrygujący tytuł, po prostu nie można się oderwać. Recenzja całkowicie odzwierciedla treść, także nie powinnaś mieć powodu do narzekań. Przyznam, że miałam wiele wątpliwości, kupując tą mangę, ale teraz jest mi głupio, bo były zupełnie bezpodstawne! Nie żałuję ani jednej wydanej złotówki.
OdpowiedzUsuńKlasyka jest piękna i niesie ze sobą zupełnie inne wartości, niż współczesne mangi. Dla mnie Heart of Thomas to must have i gorąco go polecam :)
Tallulah - czekam z niecierpliwością na recenzję Wandering Son'a!
Dziękuję, miło mi czytać.
OdpowiedzUsuńRozumiem początkowe wątpliwości - sama takie miałam gdy sięgałam po Drunken Dream czy Klan Poe, ale w przypadku Thomasa to właśnie wcześniejsza lektura tamtych dwóch je rozwiała. Zresztą oba tytuły polecam, gdybyś miała chęć na więcej klasyki ;)
Z Wandering Son jestem na tyle związana, że chciałabym tekst o tej mandze uczynić swoim najlepszym ze wszystkich, więc obawiam się, że zajmie mi to trochę czasu. No ale kiedy już się pojawi to mam nadzieję, że nie zawiedzie.
Najpierw czekałam aż manga zostanie wydana (ach te zmiany terminu) a teraz czekam aż cena trochę spadnie. Niestety nic na to nie wskazuje, więc chyba będę musiała przeboleć i wreszcie zakupić.
OdpowiedzUsuńKlan Poe mi nie podszedł, ale za to w Thomasie zakochałam się od pierwszych stron. Mam nadzieję, że brakujący tekst na jednej stronie (wspominał o tym Matt Thorn na swoim blogu) nie rzuca się aż tak bardzo w oczy, ale chyba nie skoro nie ma o tym wzmianki.
Zastanawia mnie jaki jest związek Heart of Thomas z The November Gymnasium. Czy pomysł z tego drugiego tytułu tak się spodobał, że autorka postanowiła go wykorzystać do napisania dłuższej historii?
Co do innych tytułów to z przyjemnością przeczytam opinię na temat Wandering Son (szkoda, że wydawca nie zdecydował się na łączenie tomików, ciągle się zastanawiam nad inwestowaniem w tak długą serie ze ślimaczym tempem publikacji).
Planujesz może naskrobać coś na temat Thermae Romae (czytałam pierwszy tom i uśmiałam się okropnie, dość ciekawa manga) albo Sunny od Taiyo Matsumoto?
(Btw. wreszcie postanowiłam coś napisać, a nie tylko obserwować :) bardzo mi się podoba Twój blog)
W kwestii zniżki na Thomasa nie liczyłabym tyle na samo wydawnictwo, co na jakieś sklepy, niestety.
OdpowiedzUsuńChwilowo nie mam przy sobie komiksu, żeby to sprawdzić, ale, rzeczywiście, musiało nie przeszkadzać tak bardzo, bo w innym wypadku wspomniałabym o tym.
Nie mogę też sprawdzić czy nie wspomniano gdzieś (w tekście o powstawaniu mangi) o November Gymnasium - za kilka dni, jak już będę miała Thomasa w rękach, napiszę Ci czy nie było o tym jakiejś wzmianki. Twoja wersja jest bardzo prawdopodobna - podobno Hagio chciała pisać Heart of Thomas dla własnej przyjemności, mimo słabej sprzedaży (co ciekawe, Klan Poe był sprzedażowym hitem).
O pisaniu o WS myślę intensywnie, więc napisanie tego tekstu to raczej kwestia czasu, hm, bliższa, niż dalsza :'D
Obecnie rozważam pisanie o Therame Romae i kupno Sunny - może dojdzie to do skutku.
Dziękuję, motywujące :)
W sprawie zniżek obserwuję b.d. i ebay, w tych dwóch miejscach się zaopatruję. Przykładowo właśnie dzisiaj udało mi się kupić nowe Thermae Romae vol 1 za 55 zł (przynajmniej mam taką nadzieję, okaże się po otrzymaniu przesyłki), co wydaje mi się bardzo korzystną ceną.
OdpowiedzUsuńInteresujące informacje podajesz o Hagio Moto. Nie postawiłabym na tak dużą popularność Klanu Poe, ale to oczywiście kwestia gustu. Bardziej mi się podobają inne jej prace np. ucieszyły mnie niezmiernie wieści z JPF-u o They Were Eleven (oby jeszcze w tym roku). Ciekawi mnie jak się prezentuje rozszerzona wersja.
Będę wdzięczna za sprawdzenie Heart of Thomas/November Gymnasium.
Rzeczywiście, znalazłaś TR w bardzo korzystnej cenie. Gratuluję łupu ;)
OdpowiedzUsuńKlan Poe lubię, ale osobiście też cenię sobie wyżej Thomasa - trzeba jednak wziąć pod uwagę, iż shounen-ai się dopiero wtedy rodziło, więc historia pewnie mocno szokowała. Również nie mogę się doczekać They Were Eleven.
Matt Thorn w swoim tekście o powstawaniu Thomasa napisał tylko, że motywy November Gymnasium tak bardzo spodobały się autorce, że postanowiła je (podobne motywy) wykorzystać ponownie, ale są to dwie zupełnie różne historie. Według tego, co napisał można wywnioskować, że November Gymnasium powstało jako pierwsze, a Wikipedia mówi zaś, iż jest odwrotnie.
Można by jeszcze długo pisać, ale skoro masz zamiar zakupić kiedyś Thomasa nie będę streszczać co znajdziesz w materiale dodatkowym :)
Dziękuję bardzo za informację.
OdpowiedzUsuńThomas znajdzie się chyba w moim zamówieniu już w przyszłym miesiącu. Znajoma sprzedawała A Drunken Dream, więc postanowiłam skorzystać z okazji. Dzisiaj dostałam przesyłkę i manga wygląda zachwycająco. Jeśli Fantagraphics tak wydaje swoje tytuły, to chętnie dam im swoje pieniądze.
Cały czas czekam na Utsubora, ale b.d. ostatnio mnie nie rozpieszcza i dostaję od nich paczki po trzech tygodniach od wysyłki.
Muszę zwrócić honor b.d., dzisiaj dotarła Utsubora. Zastanawiałam się jak przy takiej ilości stron i wydaniu w miękkiej okładce, tomik będzie się prezentował, ale na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku.
OdpowiedzUsuńDostałam też olbrzymie Thermae Romae i zaczyna mi brakować miejsca na półce, chyba czas nabyć nowy regał.
Będzie co czytać w weekend :)