Manga Terror
Home » , , , » Morfina - recenzja

Morfina - recenzja

Written By Tallu on 15 lut 2012 | lutego 15, 2012


Hanami jest jednym z tych wydawnictw, które wychodzą na przekór trendomwydawniczym i oferują czytelnikowi coś więcej, nie licząc na wielki komercyjny sukces. Prowadzenie wydawnictwa mijałoby się jednak z celem, gdyby przynosiło straty – na szczęście dość dobre wyniki sprzedaży serii, takich jak Balsamista czy Suppli, zaowocowały wydaniem na polskim rynku jeszcze kilku komiksów z nurtu josei, w tym Morfiny, powstałej ze współpracy scenarzystki Chiki Adachioraz rysowniczki Kumiko Saiki. Fakt ten ogromnie mnie ucieszył, jako fankę gatunku.


Maki ma trzydzieści jeden lat i uważa, że jej dni są policzone, od kiedy ojciec-alkoholik przeklął ją i jej starszą siostrę. Owa klątwa głosi, iż obie umrą przed trzydziestym drugim rokiem życia, tak, jak miało to miejsce w przypadku śmierci ich matki. Życie starszej siostry Maki kończy się o wiele szybciej, bo umiera ona jeszcze w dzieciństwie. Dodajmy, że z dużą pomocą ojca. Maki godzi się więc z przeznaczeniem i w większym lub mniejszym stopniu podporządkowuje mu swoje życie.


W mandze możemy obserwować jak wyglądają zwyczajne dni w życiu Maki, oraz to, jak przekleństwo z przeszłości oddziałuje na jej życie. Okazuje się, że po śmierci siostry trafiła do rodziny zastępczej, poszła na studia medyczne i została lekarzem. Prowadzi zwyczajne, dość monotonne życie, w pracy odwiedza chorych pacjentów i w ten sposób spełnia swój obowiązek wobec świata, przy okazji starając się nikomu nie sprawiać kłopotu. Mimo posiadania przyjaciół oraz narzeczonego, bohaterka cicho egzystuje, pogodzona z nieuchronnym losem, wyczekuje śmierci... a tak się składa, że jest tuż przed trzydziestymi drugimi urodzinami.


Jest w jej życiu jednak pewien okres, o którym ciężko jej zapomnieć – to ponad cztery lata, w czasach studenckich, spędzone z niejakim Katsuhide Kurahashim. Osobnik ów jest niezwykle utalentowanym pianistą, który przed laty, w celu rozwijania swoich umiejętności, wyjechał do Holandii i ślad po nim zaginął…
Dla Maki był to wyjątkowy czas i wyjątkowy człowiek. Dowiadujemy się bowiem, że „Hide”, jak zdrabniała jego imię główna bohaterka, był jedyną osobą, której opowiedziała o swojej klątwie, a również jedynym, który w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, jak często, wówczas jeszcze młodziutka dziewczyna, rozmyśla o śmierci. Spotkanie dawnego obiektu westchnień przed jednym z hospicjów w Japonii było dla Maki nie lada zaskoczeniem. Sytuacja jest podejrzana i szybko wychodzi na jaw, że Hide cierpi na… nowotwór. Stadium choroby znajduje się w fazie krytycznej. Dlaczego więc zdecydował się na tak długą podróż i czego chce od Maki?


Słowo „morfina” mogłoby sugerować niezwykle depresyjny, ciężki, poważny i wartościowy komiks, dotyczący śmierci. Rzeczywiście, nazwa narkotyku pojawia się nie raz. Na tym się jednak kończy, bo klimat nie odurza mnie w żaden sposób. Sama historia też nie jest ciężka, być może za sprawą mało przekonujących bohaterów, którzy przez całą mangę pozostawali mi obojętni. A być może przez nie najlepszy scenariusz.
Rozterki, zachowania i motywy Maki są zrozumiałe, mimo tego bohaterka - choć wcale niegłupia - nie wydaje się być szczególnie interesująca dla bardziej wymagającego czytelnika. Na całe szczęście - pomimo rozmyślań o śmierci i gorzkiej przeszłości - nie jest też typową, nieszczęśliwą heroiną. Trochę inaczej sprawy mają się z Hide, którego motywy działania wyjaśniają się tak naprawdę na samym końcu i przez większą część komiksu nie wiemy właściwie, dokąd ten człowiek bohaterkę zaprowadzi. Można by określić go mianem „tajemniczy”, gdyby nie fakt, że on również nie wzbudza w czytelniku większych emocji – po prostu jest, oddziałuje na Maki, poza tym pojawia się i znika.


Morfina tak naprawdę najbardziej poruszająca jest dopiero pod sam koniec. „Najbardziej” nie znaczy tutaj „bardzo”, ale w stosunku do poprzednich rozdziałów na pewno wypada lepiej – co jest zasługą Hide, który w końcu pomógł bohaterce uporać się z jej przekleństwem, tym samym odpowiednio historię zamykając.
Od strony graficznej komiks prezentuje się naprawdę dobrze. Jak to zwykle bywa w przypadku takich tytułów, nacisk postawiono na postacie, które zostały narysowane wyraźną kreską, z bardzo dużą starannością. Tła są bardzo przyzwoite, acz oszczędnie. Dużo czerni i rastrów, dzięki czemu, choć w niewielkim stopniu, oprawa graficzna pasuje do poważniejszej tematyki. O ile ktoś lubi kreskę, balansującą między shoujo, a jakąś poważniejszą historią, na pewno się nie zawiedzie.


Na dużą pochwałę zasługuje polskie wydanie Morfiny - format i papier są bez zarzutu, sztywna okładka cieszy oczy, a liternictwo jest jednym z najlepiej pasujących do mangi, jakie zdarzyło mi się na polskim rynku oglądać. Widzę również znaczną poprawę w przekładzie Magdaleny Tomaszewskiej-Bolałek, w porównaniu do innych pozycji przez nią tłumaczonych – tym razem treść i przekaz są jasne, brak tu poważnych zgrzytów, choć w pewnych momentach dialogi mogłyby brzmieć bardziej naturalnie.


Ujęcie tematu, bohaterowie, scenariusz oraz sama fabuła sprawiają, że Morfina jest dla mnie – może aż nadto wymagającego odbiorcy – średniakiem. Już sam tytuł nie wydaje mi się w stu procentach adekwatny do treści, ale z drugiej strony brak tu innego elementu, na którym można by się bardziej skupić, bo to prosta historia, która nie obfituje w wielowątkowość, ale ma oddziaływać na emocje. Czy jej się to udało? Według mnie nie, ale jestem pewna, że wielu osobom może przypaść do gustu. Morfina nie jest komiksem złym, lektura jest bezbolesna, a jej największymi atutami są - na pewno - strona wizualna, jakość polskiego wydania (wartego swojej ceny) oraz fakt, iż cała historia zmieściła się w jednym tomie. Ja zakupu Morfiny nie żałuję, aczkolwiek znam inne pozycje o śmierci, napisane z większym polotem.


 Tytuł: Morfina

Tytuły alternatywne:  モルヒネ; Morphine

Autorzy: Kumiko Saiki, Chika Adachi

Typ: manga

Ilość tomów: 1

Ilość rozdziałów: 6

Rok wydania: 2007

Wydawca: Feel Young

Wydanie polskie: Hanami

Gatunki: romans, josei, dramat, okruchy życia
SHARE

0 komentarze :

Prześlij komentarz

Dziękuję za lekturę i ewentualny komentarz! :)