Manga Terror
Home » » O tym, dlaczego zniknęłam

O tym, dlaczego zniknęłam

Written By Tallu on 11 paź 2020 | października 11, 2020

>
 Dio dla przyciągnięcia uwagi, bo tak

    Cześć. Nie wiem, czy te słowa zostaną przez kogokolwiek przeczytane, ale postanowiłam podjąć to ryzyko i napisać ten post, bo po prostu poczułam taką potrzebę. Dziś nie będzie o mangach.

    O tym, że blog był prowadzony w latach 2012-2016, a ja jako osoba związana z tematem mangi w Polsce z nicku pojawiałam się już wcześniej, możecie dowiedzieć się choćby ze stopki archiwalnej tego bloga. Każdy kto był wówczas tutaj czytelnikiem na pewno kojarzy różne sprawy związane z rodzimym rynkiem wydawniczym, innych blogerów w temacie mangi, czy np. mój post o zerwaniu patronatu nad Doukyusei, generalnie historię tego bloga i mniej więcej to, jak wyglądało wtedy to środowisko.

    W tamtym czasie, choć statystyki komentarzy na to nie wskazywały, blog był poczytny i wiem, że był czytany przez wydawców, inne blogerki, zakładam też, że wzbudzał pewne kontrowersje (choć z perspektywy czasu nie rozumiem do końca dlaczego), zdarzały się jakieś jego (tego bloga) przejawy naśladownictwa, i tak dalej. Wiem, że swoim czasie ten blog nie był zupełnie obojętny w środowisku, z drugiej strony nigdy nie osiągnął czegoś, co można by nazwać sukcesem. Z jednej strony nawet czytając go dzisiaj wiem, że mój sposób prowadzenia Manga Terrora był bardzo jakościowy, z drugiej, jakość wymagała poświęcenia czasu, dlatego reguralność postów była czasami... dość śmieszna XD

    Z perspektywy czasu kompletnie mnie to nie boli, wtedy jednak miało to wpływ na moje samopoczucie i motywację do prowadzenia bloga - i mogłabym się tu mocno rozwinąć na temat wszystkich sytuacji, które miały wówczas miejsce, moich ambicji, mojego koleżeństwa z jedną osobą ze środowiska wydawniczego i jak w krótkim czasie dostałam dużo więcej zakulisowych informacji, niż by chciała tego moja głowa, i jak przejechałam się na tym jak funkcjonuje blogosfera, jak krytyczny głos traktują wydawnictwa mangowe w Polsce, czy o tym jak wszystko musiało zostać za kurtyną mojego milczenia, bo pisanie o pewnych sprawach wydawało mi się nieprofesjonalne itp., itd.

    Jako, że nie mam nic do stracenia to prawdopodobnie te tematy jeszcze poruszę, nie wiem tylko czy znajdą się jacykolwiek odbiorcy tych treści - nie było mnie tu przecież 4 lata, mam tego świadomość i na razie nie jestem nawet pewna swojego powrotu na Manga Terrora, mogę jednak zdradzić, że obecnie pracuję nad pracą dyplomową na studia traktującą o zjawisku otaku culture, stąd w ogóle moje ponowne pojawienie się tutaj i uruchomienie jakichkolwiek przemyśleń w tę stronę.

    To, co mogę dziś napisać w tej niedługiej notce to to, że moje zniknięcie miało swoje powody, które są rozleglejsze, niż mi się w ogóle w tamtym czasie wydawało; jest sporo spraw do skomentowania, ale też sporo mogę opowiedzieć lub napisać o sobie i o tym jak wygląda obecnie moje życie, co się zmieniło, jakie mam plany na przyszłość i dlaczego powrót do mango-blogowania nie byłby pewnie dla mnie wcale korzystny.

    Nie wiem jednak czy ostali się tu jeszcze jacyś czytelnicy, stąd moja prośba - dajcie znać, jeśli tu jesteście.

    Wiem, że mało zdradziłam, ale chciałam zapowiedzieć, że być może jeszcze coś opublikuję (po powiadomienia zapraszam na fanpej Manga Terrora na facebooku) w związku z obroną mojej pracy (poświęciłam tam trochę miejsca na historię mangi i jej znaczenie kulturowe w Japonii) i pod wpływem pisania zaczęłam czuć potrzebę powrotu (reaktywacji bądź rozpoczęcia zupełnie nowej przygody internetowej - rozważam podcast, rozważam prowadzenie tylko profilu w mediach społecznościowych, rozważam sporo innych opcji). Nie wiem do końca dlaczego teraz publikuję to, co publikuję, jednak wierzę, że to, co mną kieruje jest słuszne i że dalej mam coś do powiedzenia w kwestii japońskiej sztuki komiksu ;) Mam też wrażenie, że dla jakiejś małej, bardzo małej, części fandomu to, co mogę opowiedzieć, będzie po prostu ciekawe.

Tallu



SHARE

9 komentarze :

  1. Jestem, chętnie poczytam więcej wpisów, bo brakuje mi dobrego bloga o tej tematyce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło, że wracasz bo piszesz dobrze i "solidnie" ale ten "przejaw naśladownictwa" mogłaś sobie darować. Pamiętam tę sytuację i w kwestii plagiatu nie zgadzam się z Tobą (zresztą, nie byłam jedyna). Poza tym jednym zgrzytem cieszę się z powrotu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejawy naśladownictwa były też w innych kwestiach ze strony innych blogerek, blogerów i nie tyczyły się tylko tego, jak tekst był budowany - tak, jak w przypadku, o którym zakładam, że masz go na myśli - ale dotyczyły choćby inspiracji do wprowadzenia jakiegoś typu postów, jak przegląd komiksu czy kolekcji. I jasne, możesz mi zarzucić, że się ze mną nie zgadzasz, a ja mogę napisać, że kilka osób też się ze mną zgadzało w owym czasie, ale "mogłaś sobie darować" jest chyba nieco za bardzo uszczypliwe tym bardziej, że nie wspominam tu konkretnej osoby z nicku. Czego i tak nie omieszkam zrobić, jeśli znajdę czas na wyprodukowanie drugiej części tego postu i swojej historii, którą myślę, że mam prawo opisać tak długo, jak robię to kulturalnie - o osobie, którą chyba obie mamy na myśli nie mogłabym tego napisać (że w odpowiedzi była kulturalna), więc jak dla mnie dobre i to.

      Usuń
    2. Mój komentarz nie miał by uszczypliwy, po prostu stwierdzam, że to było niepotrzebne i mogłaś sobie te słowa darować. Według mnie takie wyciąganie rzeczy sprzed lat naprawdę jest zbędne. W tym konkretnym przypadku mam na myśli Mangową Norkę, bo tylko ten przypadek znam i brałam udział w tamtej dyskusji. O innych przypadkach nie słyszałam więc nie mogę się o nich wypowiedzieć.

      Oczywiście, że na swoim blogu możesz zamieszczać dowolne treści. Chętnie przeczytam, jak te wszystkie sytuacje wyglądały z Twojej strony. Ja po prostu nie widzę plagiatu ani próby naśladownictwa w tamtym konkretnym przypadku.

      Usuń
    3. Rozumiem, ale tego fragmentu nie dało się inaczej zinterpretować. "Mogłaś sobie darować", a jednocześnie, no właśnie, mam prawo napisać na swoim blogu (prawie) cokolwiek mi się podoba. Oczywiście, Ty również masz prawo do krytycznego komentowania i nie zgadzania się z moja wersją wydarzeń (co rozumiem, nie mam zamiaru kasować krytycznych komentarzy - oczywiście tak długo, jak nie zawierają wulgaryzmów, bo to mój jedyny warunek) ale nie mogę sobie darować czegoś, co jest dla mnie częścią historii tego bloga. I tak, miałyśmy w istocie na myśli ten sam przypadek.

      Usuń
  3. O, aż miło "zobaczyć" kogoś ze "złotych czasów" blogowania! Na przestrzeni tych lat obserwowałam, jak ludzie próbowali reaktywować swoje blogaski, ale (prawdopodobnie) przez słabe zasięgi i nikłą frekwencję szybko się poddawali. Część przerzuciła się na Instagram, ale to jest... mocno specyficzne medium. Mam nadzieję, że Twój zapał nie minie, bo jestem bardzo ciekawa, co masz do opowiedzenia :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowo! :)
      Osobiście uważam blogi za najwygodniejsze, ale wiem, że są już mocno przeszłością. Co z tym zrobię - nie wiem XD

      Usuń
  4. Nie wiem, czemu lata temu nie wrzuciłam tu komentarza, ale przynajmniej zrobię to teraz. Chciałam jedynie napisać, że Twój blog był zdecydowanie moim ulubionym i do dziś o nim pamiętam. Teraz weszłam powspominać sobie posty :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za lekturę i ewentualny komentarz! :)